Pani Jadwiga łamiącym się głosem opowiada o tym, jak szambo z miejskiej kanalizacji zalało jej ogród, podwórko i podmyło dom. Kobieta mówi, iż jesienią ubiegłego roku burmistrz Świeradowa- Zdroju przekonywał, że musi się podłączyć do miejskich rur i zapewniał, iż to dobre rozwiązanie. Jednak nie chciał dać jej na piśmie, że kanalizacja nie będzie wybijać. Kobieta zgodziła się na podłączenie do sieci. Dziś tego bardzo żałuje.

 

Mieszkająca na ulicy Bocznej w Świeradowie- Zdroju Pani Jadwiga mówi nam, iż jesienią, po namowach burmistrza zgodziła się na podłączenie do miejskiej kanalizacji. Miała przy tym sporo wątpliwości o bezpieczeństwo, o to, czy kanalizacja nie będzie wybijać. Dziś bardzo żałuje swojej decyzji.

– Nikt nas, współwłaścicieli budynku nie pytał o zgodę na odłączenie budynku od szamba. Miałam wiele obaw o to, że podłączenie do kanalizacji wiązać się będzie z zalewaniem fekaliami naszej posesji. Moje obawy wynikały z obserwacji studzienek znajdujących się na naszej i sąsiednich ulicach. Powiedziano mi w urzędzie, że podłączenie do kanalizacji jest obowiązkowe i ( o ironio ) ekologiczne – mówi Pani Jadwiga, która wspomina, iż wczoraj w nocy przyszły pierwsze poważniejsze opady deszczu, „woda” ze studzienki wybiła i zalała jej ogród, posesję, komórki i podmyła dom. – Wszystko jest pokryte fekaliami – tłumaczy załamana kobieta, która nie kryje, iż ogród był jej oczkiem w głowie, a teraz jest zalany szambem, fekaliami i chemią.

Wczoraj po godzinie 14 udało nam się porozmawiać z burmistrzem Świeradowa- Zdroju. Pan Marciniak nie był jeszcze na miejscu, jak tłumaczy, teraz niewiele można tam zrobić poza tym, że pracownicy ułożyli worki z piaskiem, które mają „przekierować wodę” tak, żeby ta nie wpływała na posesję Pani Jadwigi. Burmistrz zapewnia nas, iż jak tylko deszcze przestaną padać i przyjdą chłodniejsze dni to na studzience Miasto zamontuje specjalną klapę, żeby szambo nie wybujało. Pan Marciniak twierdząco odpowiada na pytanie o pomoc dla poszkodowanych mieszkańców, jednak na chwilę obecną (nie widząc szkód) nie jest w stanie sprecyzować na czym taka pomoc miałaby polegać. Jak mówi z pewnością trzeba będzie teren osuszyć.

Wybijające studzienki kanalizacyjne w Świeradowie- Zdroju to nic nowego. Przez lata wybijała kanalizacja na jednej z głównych ulic Miasta, teraz problem przerzucono na bok i to dosłownie, bo na ulicę Boczną. Mieszkańcy przeczuwali, iż podłączenie się do miejskiej sieci przysporzy im problemów. Dali się jednak namówić włodarzowi.

Krytycznie do działań burmistrza Marciniaka odnosi się radny Mateusz Szumlas, który już wczesnym przedpołudniem w czwartek, 4 lutego pojawił się na miejscu. Pan radny wspomina, iż problem wybijających studzienek nie jest nowością. Miasto zmaga się z nim od dwóch lat. Efekt działań burmistrza i urzędu wczoraj na własnej skórze odczuli mieszkańcy ulicy Bocznej 6.

„Mieszkańcy pytają jak żyć?” – mówi radny, który o problemie niezwłocznie poinformował burmistrza uzdrowiska:

„O sytuacji powiadomiłem burmistrza Rolanda Marciniaka, który niezwłocznie powiadomił brygadę, która to na wysokości przepompowni przy ul. Bocznej zatrzymała strumień wody workiem z piaskiem, przekierowując ścieki do rzeki Kwisy. Burmistrz miał się spotkać z mieszkańcami i zobaczyć sytuacje. Jestem w stałym kontakcie z mieszkańcami, których na pewno nie zostawię bez pomocy”. – zapewnia pan radny.

Wybijające studzienki w uzdrowisku to problem znany od lat i obserwując to, co się dzieje trudno nie odnieść wrażenia, iż burmistrz sobie z nim nie radzi. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, iż Pan Marciniak wywiąże się z obietnicy i pomoże poszkodowanym mieszkańcom.

 

 

- lwowecki.info