Dyskusja o sposobie wdrożenia zasady „roam like at home” przeniosła się dziś do Sejmu. Szef Urzędu Komunikacji Elektronicznej mówił posłom, że widzi cztery scenariusze rozwoju sytuacji, a jeśli telekomy nie zastosują zasady w pełni – będzie nakładać kary. T-Mobile właśnie się ugiął.
Im bliżej daty wejścia w życie unijnego rozporządzenia wprowadzającego zasadę „roam like at home” (RLAH) wyrównującego od 15 czerwca ceny usług telekomunikacyjnych w roamingu z krajowymi, tym bardziej rośnie temperatura dyskusji na ten temat w Polsce.
Europosłanka Róża Thun w upublicznionym liście zarzuciła minister cyfryzacji Annie Streżyńskiej, że namawia ona do łamania przepisów przekonując na łamach mediów, że zasady RLAH nie da się wprost zastosować w Polsce. – Dziwi nie tylko brak zaangażowania w sprawy klientów, fałszywe naświetlanie tematu, ale też iście PiSowskie zideologizowanie całego tematu – napisała Thun. Anna Streżyńska nie będzie jej dłużna i odpowie tą samą drogą.
Na razie w środę z inicjatywy posła PO Arkadiusza Marchewki w środę sejmowa Komisja Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii wysłuchała relacji prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej Marcina Cichego o postępach we wdrażaniu unijnego rozporządzenia o roamingu.
Jak już pisaliśmy na łamach „Rzeczpospolitej”, literalne wprowadzenie tej zasady w Polsce oznacza straty dla krajowych operatorów ze względu na niskie ceny usług detalicznych w kraju i popularność taryf nielimitowanych z jednej strony, a z drugiej przez obniżone, ale nadal wysokie, ustalone na forum unijnym hurtowe stawki obowiązujące w rozliczeniach operatorów.
Marcin Cichy, prezes UKE przyznał w środę, że od lutego wypracowywał z operatorami mechanizm, zapobiegający stratom na usłudze. Opowiedział też, potwierdzając nasze informacje, dlaczego ostatecznie UKE zażądał od telekomów zastosowania zasady RLAH pod groźbą sankcji (w tym kar finansowych). Jak mówił, urząd nie zaakceptował niewielkich pól usług, które Play, T-Mobile i Plus zaproponowali w połowie maja, a oferta Orange Polska pokazała, że można do tematu podejść inaczej. Orange ogłosił wówczas – nieoczekiwanie dla konkurentów i UKE – że jego abonenci nie zapłacą dodatkowo za usługi w roamingu w UE.
Cichy w środę wskazał jednak, że Orange także nie zastosował w pełni zasady RLAH: nie wprowadził jej w segmencie pre-paid. – Dzisiaj podpisałem ostatnie pisma do operatorów, w których poinformowałem, jak podchodzimy do kwestii zastosowania roam like at home. Zdaje się, że żadna z sieci do tej pory nie spełniła tych warunków, również Orange Polska – mówił Cichy.
– Po 15 czerwca przystąpimy do egzekwowania założeń RLAH. Będziemy na bieżąco oceniać skutki rozporządzenia, weryfikować, na ile jest stosowane i jaki ma wpływ na rynek – dodał.
UKE bierze pod uwagę cztery scenariusze rozwoju sytuacji w Polsce, spośród których dwa uważa za najbardziej prawdopodobne: operatorzy dostosowują się w pełni do RLAH lub zastosują ją tylko w segmencie post-paid. Jest też możliwy wariant pośredni, w którym operatorzy dzielą taryfy na te „z” i „bez roamingu”. – Byłoby to rozwiązanie kompromisowe i mogłoby pojawić się na rynku, ale czekamy na to, co zrobią operatorzy – powiedział Cichy. Na ten wariant stawia natomiast Grażyna Piotrowska-Oliwa, prezes Virgin Mobile Polska, największego w kraju wirtualnego operatora (MVNO). To właśnie MVNO są narażeni na największe straty z powodu wprowadzenia unijnej zasady.
Im bliżej daty wejścia w życie unijnego rozporządzenia wprowadzającego zasadę „roam like at home” (RLAH) wyrównującego od 15 czerwca ceny usług telekomunikacyjnych w roamingu z krajowymi, tym bardziej rośnie temperatura dyskusji na ten temat w Polsce.
Europosłanka Róża Thun w upublicznionym liście zarzuciła minister cyfryzacji Annie Streżyńskiej, że namawia ona do łamania przepisów przekonując na łamach mediów, że zasady RLAH nie da się wprost zastosować w Polsce. – Dziwi nie tylko brak zaangażowania w sprawy klientów, fałszywe naświetlanie tematu, ale też iście PiSowskie zideologizowanie całego tematu – napisała Thun. Anna Streżyńska nie będzie jej dłużna i odpowie tą samą drogą.
Na razie w środę z inicjatywy posła PO Arkadiusza Marchewki w środę sejmowa Komisja Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii wysłuchała relacji prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej Marcina Cichego o postępach we wdrażaniu unijnego rozporządzenia o roamingu.
Jak już pisaliśmy na łamach „Rzeczpospolitej”, literalne wprowadzenie tej zasady w Polsce oznacza straty dla krajowych operatorów ze względu na niskie ceny usług detalicznych w kraju i popularność taryf nielimitowanych z jednej strony, a z drugiej przez obniżone, ale nadal wysokie, ustalone na forum unijnym hurtowe stawki obowiązujące w rozliczeniach operatorów.
Marcin Cichy, prezes UKE przyznał w środę, że od lutego wypracowywał z operatorami mechanizm, zapobiegający stratom na usłudze. Opowiedział też, potwierdzając nasze informacje, dlaczego ostatecznie UKE zażądał od telekomów zastosowania zasady RLAH pod groźbą sankcji (w tym kar finansowych). Jak mówił, urząd nie zaakceptował niewielkich pól usług, które Play, T-Mobile i Plus zaproponowali w połowie maja, a oferta Orange Polska pokazała, że można do tematu podejść inaczej. Orange ogłosił wówczas – nieoczekiwanie dla konkurentów i UKE – że jego abonenci nie zapłacą dodatkowo za usługi w roamingu w UE.
Cichy w środę wskazał jednak, że Orange także nie zastosował w pełni zasady RLAH: nie wprowadził jej w segmencie pre-paid. – Dzisiaj podpisałem ostatnie pisma do operatorów, w których poinformowałem, jak podchodzimy do kwestii zastosowania roam like at home. Zdaje się, że żadna z sieci do tej pory nie spełniła tych warunków, również Orange Polska – mówił Cichy.
– Po 15 czerwca przystąpimy do egzekwowania założeń RLAH. Będziemy na bieżąco oceniać skutki rozporządzenia, weryfikować, na ile jest stosowane i jaki ma wpływ na rynek – dodał.
UKE bierze pod uwagę cztery scenariusze rozwoju sytuacji w Polsce, spośród których dwa uważa za najbardziej prawdopodobne: operatorzy dostosowują się w pełni do RLAH lub zastosują ją tylko w segmencie post-paid. Jest też możliwy wariant pośredni, w którym operatorzy dzielą taryfy na te „z” i „bez roamingu”. – Byłoby to rozwiązanie kompromisowe i mogłoby pojawić się na rynku, ale czekamy na to, co zrobią operatorzy – powiedział Cichy. Na ten wariant stawia natomiast Grażyna Piotrowska-Oliwa, prezes Virgin Mobile Polska, największego w kraju wirtualnego operatora (MVNO). To właśnie MVNO są narażeni na największe straty z powodu wprowadzenia unijnej zasady.Advertisement
Jak pisaliśmy, telekomy, które poniosą straty na roamingu od pewnego ich poziomu mogą wystąpić do UKE o przyznanie dopłat, czyli powrotu do wyższych stawek.
Wojciech Pytel, członek rady nadzorczej sieci Plus ocenił, że zapewne wszyscy operatorzy wystąpią o nie, ale jego zdaniem nie wszyscy z nich skorzystają. – Dwóm operatorom może się to nie opłacać i w nieskończoność będziemy dopłacać rocznie 400 mln zł – mówił Pytel, sugerując, że międzynarodowe grupy Orange i T-Mobile odbiją sobie straty w Polsce w innych krajach. Według niego 40 proc. tej sumy uzyska Grupa Orange, a 20 proc. – T-Mobile.
– Jeśli dopłaty nie wystarczą, a pojawi się ryzyko wzrostu cen krajowych, będziemy musieli podjąć racjonalne działania i zastanowić się jeszcze raz, jak podejść do realizacji rozporządzenia, także w rozmowach z Komisją Europejską i w relacjach międzynarodowych – powiedział Marcin Cichy.
Jak wyjaśniał posłom, regulator nie może bowiem regulować cen detalicznych w kraju. – Dla mnie, jako dla prezesa UKE, gdy doszłoby do wprowadzenia planów taryfowych z wyższymi cenami (np. urządzenia końcowego), oznacza to brak możliwości reagowania na taką sytuację – powiedział Cichy.
Na razie tym operatorom, którzy nie zastosują się do zasady grozić może kara do 3 proc. rocznych przychodów, a ich zarządom do 300 proc. rocznego wynagrodzenia. Cichy zapowiedział też start postępowań kontrolnych od 16 czerwca. Przypomniał, że taryfy widoczne na stronach internetowych sieci komórkowych to tylko niewielka ich oferty, a całość musi zostać sprawdzona.
źródło: http://www.rp.pl